niedziela, 1 września 2013

Bajeczny świat delegacji (1)

Nie było mnie tu przez chwilę. Od powrotu z Pojezierza Leszczyńskiego rzuciłem się w wir pracy, porządków domowych (dzisiaj odkurzanie całego mieszkania, czego nie znoszę), przybierania na wadze. Ale i w tym wirze obowiązków zawodowych, wypełniających całą niemal codzienność, trafi się czasem delegacja.





Dźwięk słowa 'delegacja' u wielu zatrudnionych budzi bardzo pozytywne emocje. Kojarzy się z noclegiem w hotelu, piwkowaniem w hotelowym barze od późnego popołudnia czy spaniu do dziewiątej zamiast do szóstej. Moje delegacje tak nie wyglądają. Ze względu na przełożonego. Mój przełożony organizuje czas pracy lepiej niż menadżerowie w McDonald's. Wymaga ode mnie żelaznej dyscypliny, totalnego oddania się pracy i zapomnienia, że może w ogóle istnieć coś takiego jak butelka piwa, zwłaszcza w hotelowym barze. Choć zdarza się i delegacja z noclegiem. Jakiś czas temu byłem w delegacji w Gdańsku i zatrzymałem się w hotelu jak na Gdańsk naprawdę niedrogim, a położonym wyśmienice - kilka minut spacerkiem od dworca głównego i tuż przy historycznej bramie Stoczni Gdańskiej (którą widziałem z okna mojego pokoju). Hotel nazywał się Gryf, mieścił się w budynku dawnej przychodni dla robotników i z zewnątrz prezentował się nieciekawie. Ale ostatecznie goście śpią wewnątrz, a tam jest całkiem całkiem.
I cena naprawdę konkurencyjna. Gdyby ktoś chciał:


Tak czy siak szef mój nieczęsto zgadza się na delegacje z noclegiem. Ktoś mi podpowie - Hej, przecież prowadzisz jednoosobową działalność! Tak. I w związku z tym nieobsadzone stanowisko mojego szefa obsadziła sobie dość chętnie i swobodnie moja kochana Małżonka. A delegacja od Małżonki to bieg do kontrahenta i szybki powrót, żeby jeszcze pozmywać po obiedzie (który mnie minął, bo byłem przecież w delegacji).

Przed kilkoma dniami miałem niemałą przyjemność wyjechać w delegację. Do Piotrkowa Trybunalskiego. Była to moja trzecia wyprawa do tego miasta i trzecia w interesach. Ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by uciąć sobie spacerek. I podczas owych trzech wizyt udało mi się ciut Piotrkowa też od turystycznej strony dotknąć.

O czym w kolejnym wpisie, bo odkurzacz spogląda na mnie sugestywnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowi komentatorzy, przy 'Komentarz jako' wybierzcie - anonimowy. Dzięki.